tak, leży w łóżku i się rechocze :)
nie Konrad, nie Kinia ani cała reszta, tylko K. - najstarszy - mąż, ojciec i wujek :)
Śmiech wywołany przez książkę Marii Czubaszek, tzn o pani Marii - "Każdy szczyt ma swój CZUBASZEK".
Wkurza mnie trochę, bo chce mi opowiadać a że ja także "czaję" się na tę książkę, wolałabym nie znać szczegółów :)
Jakże się cieszę, że udało mi się go namówić do czytania... tak się zapierał,
że to nie dla niego,
że to nuda,
że dopiero na emeryturze...
fajnie :)
Nie leży całymi wieczorami do późnej godziny przed tv, tylko leży w łóżku przy mnie i czyta.
Powtórzę się, ale: fajnie :)
Natomiast ja, zaczynam czytać "Drzwi do piekła" Marii Nurowskiej.
Spędziłam dziś dłuższą chwilę w księgarni. Chciałam kupić jakiś kryminał, ale, że najnowsza książka mojej imienniczki Lackberg jeszcze nie wydana, żaden inny autor jakoś mnie przekonał... wpadła mi w oko właśnie ta książka, no i pani Czubaszek. Kupiłam. Jak przeczytam, dam znać czy dobra. Chociaż w gruncie rzeczy z tym czytaniem, tzn z recenzją książek to tak jak z jedzeniem. Nie mówi się, że nie dobre, tylko, że nie smakowało ;) każdy ma inny gust i każdy inaczej odbiera autora.
Spokojnego wieczoru :)
Książkę "Czubaszkowej" połknęłam wręcz i zdradzę tylko tyle, że nie dziwię się śmiechom Twojego męża i chęcią dzielenia się tym co przeczytał :). Zapraszam do mnie - jest recenzja :).
OdpowiedzUsuńIdealnie to ujęłaś - "Nie mówi się, że nie dobre, tylko, że nie smakowało".
Pozdrawiam ciepło :)
Alucha, przeczytam Twoją recenzję jak skończę książkę ;)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam! :)
Ja nie lubię Pani Czubaszek za poglądy, więc i czytać nie będę ;)
OdpowiedzUsuń