Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

wtorek, 20 marca 2012

zimna ta wiosna jeszcze..

Pogoda nie rozpieszcza. Zimno, wietrznie, lekki płaszcz jeszcze nie dla mnie.. chociaż nie powiem, biegam już w pantoflach, bo w kozakach za gorąco. Chciałam dziś zacząć porządkować maliny, muszę je poprzycinać, zrobić 2 rzędy, by wygodniej się zbierało owoce, ale niestety aura jest nadal niekorzystna.. podobno od czwartku pogoda ma się poprawić, więc czekam, czekam. Podetniemy resztę drzewek, zaplanujemy gdzie zrobić rabaty kwiatowe, mam ochotę na nowy skalniak, kamień jest, więc czemu nie? Ale to dopiero w sobotę, dziś wtorek, nawet nie połowa tygodnia, wszystko może się zmienić.
Wiosna. Nie czuję jej jeszcze. Za zimno. Mało słońca, lód na jeziorze... boćków w okolicy i u nas nie widać, murarki śpią.. ale widziałam w zeszłą sobotę kilka pszczół miodnych, więc myślę, że i moje nie długo się wylęgną.
Pomidorki ładnie rosną. Jutro chyba wysieję kolejną odmianę. Nie wiadomo jak te się przyjmą.
Te mają 2 tygodnie.


Dzieciaki zdrowe, całe szczęście.. chociaż podświadomie czekam na rota wirusa.. zawsze nas łapie na początku wiosny i na przełomie jesieni i zimy.. ODPUKAĆ może obejdzie nas bokiem (puk, puk, puk).
Kinia w sobotę idzie do szkoły, odpracowuje weekend majowy. Jakoś jej to nie przeraża, lubi szkołę, na razie nie widzi problemu by w sobotę uczyć się ;) jedziemy dziś autem, mija nas ambulans.
Młoda pyta: dlaczego na karetce napisane jest AMBULANS?
Odpowiadam, że to po angielsku.
Młoda: dlaczego po angielsku? Przecież mieszkamy w Polsce. Nie może być napisane: KARETKA POGOTOWIA?
No tak. Pewnie, że może... ale niestety nasze społeczeństwo namiętnie chłonie to co nie "nasze". Jak słyszę jak młode kobiety mówią: idziemy na shopping..
to mnie z lekka dziwi.... lunch też już wszedł co nie którym w krew... i wiele innych słówek...
 to dziwi moje dziecię. Oj jeszcze nie raz się zdziwi ;) nasz kraj jest bardzo specyficzny ;)
Jutro robimy sobie z Kinią babskie wyjście. Idziemy do kina na "Królewnę Śnieżkę".  Będzie fajnie :) 

5 komentarzy:

  1. cudownie tam u Was, pięknie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno mi określić wielkość pomidorków, ale u teścia chyba takie same, jak Twoje. I też coś wspominał o nowej odmianie:)
    Mam jeszcze pytanko: jakie ciasto poleciłabyś mi na święta, raczej z kremem i niezawodne, jeżeli chodzi o powodzenie w pieczeniu:) Ślina cieknie, gdy łypię okiem na prawy pasek, a strach próbować w ciemno.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna jest "pychotka" ale sama robisz to wiesz ;) jutro będę robiła "kostkę cappucino": biszkopt, kawa, bita śmietana, czekolada i krem ;) pyszne! Mam jeszcze kilka propozycji, jeszcze tutaj nie wrzucałam, do świąt powinnam zdążyć ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. No po ostatnim ciepłym weekendzie faktycznie pogoda kiepska. Mam nadzieję, że to jednak ostatnie chłody :)
    Oczywiście chorobom i ja odpukuję :D
    Co do angielszczyzny- my Polacy kochamy to, co zagraniczne, a szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  4. szybko te pomidorki wystrzeliły!
    Dobrze, że wypatrujesz boćków. Będą świeże doniesienia ;)

    Tak mi się widzi, że to słowo to z francuskiego, albo z łaciny bierze początek, ale mogę się mylić...

    OdpowiedzUsuń