Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

wtorek, 26 lutego 2013

niby nic..

Zaczynam dziś od sałatki ;)

Niby takie nic.

kapusta czerwona poszatkowana
rodzynki
orzechy włoskie
odrobina oliwy z oliwek
słodzidło - dałam syrop z agawy

Wymieszane dokładnie wstawiamy do lodówki, by kapustka zmiękła :)

Wiecie jakie to jest dobre???
Zaglądaliście może do STULI? Jeśli nie, musicie, koniecznie! To właśnie od niej tej przepis :)
Tam zawsze znajdziecie coś dobrego do schrupania - oczywiście zdrowego ;) a optymizm jakim emanuje ta kobieta.... udzieli się każdemu. Uwierzcie :) A propos.. Stula, powinnaś założyć 3 bloga :) jeden ten mega optymistyczny, drugi z wyprzedażą domowych "gratów" a trzeci kulinarny! Przemyśl :)))

Śnieg nadal leży, ale fajnie, powoli znika. W dzień plusowa temperatura a w nocy przymrozek. Zima małymi kroczkami odchodzi.... kupiłam dziś wreszcie część nasion :) lada dzień, wysieję, może jutro?








Dzieci łapią każdą chwilę, kiedy mogą być razem. Rozmawialiśmy wczoraj przez skypa z rodzicami chłopców. Ale było wesoło :) dzieciaki śpiewały piosenki a mama z tatą rysowali serduszka i słali buziaki :)) włączyliśmy translator i chłopcy próbowali w języku obcym rozmawiać, rodzice byli zachwyceni... nawet chyba lekko wzruszeni...

Dni nam uciekają. Wierzę, że będzie im tam dobrze. Nie wiem co pisać, ściska mnie w żołądku..
Nie zawsze było nam kolorowo. Oj ciężkie chwile dopadały nas tak często.
Dzieciaki przyszły z takim bagażem doświadczeń. Tyle trzeba było włożyć pracy, by pokazać im, że można żyć inaczej. A wiecie jak trudno przekonać kogoś, kto żył przez całe swoje życie w innym świecie? Często z pustym brzuchem. W strachu, który tak paraliżował, że lepiej było nic nie mówić, zamykać się w sobie i uciekać gdzieś tam daleko...... taki był Starszy. Gdy wyczuwał zagrożenie od razu odpływał.. i mogłaś mówić, prosić, by się odezwał, nic nie pomagało. W końcu mu przeszło... po roku chyba, już nie pamiętam.. zobaczył, że nikt w takich momentach nie robi mu nic złego i udało się, zaczął odpowiadać. Jako 4 letnie dziecko mówił dwa słowa. "Cić" - pić i "jujek" - wujek. Siedziałam z nimi przez rok w domu i uczyłam. Układać puzzle, uczyłam mówić, uczyłam je gryźć, bo nie umiały. Jak miały umieć, skoro w domu jadły tylko kaszę z butli? Gdy zabrałam je pierwszy raz do miasta to był szok! Młody szedł wystraszony i wzdrygał się jak zobaczył autobus - bo przecież taki duży! Ale jak miał się nie bać, skoro nigdy nie widział? Tak samo było z radiem. Stał zdziwiony w kuchni i zastanawiał się kto to mówi.. nie wiedziały co to pomidor, arbuz (zaczynały jeść od zielonego i nie smakowało), bawiły się tylko w policję, jak to wpada do mieszkania... a teraz? Teraz gada jak najęty, nie odbiega od rówieśników intelektem, taki zwyczajny chłopak.

Nie patrzcie na rodziny zastępcze z pryzmatu dorobkowiczów.
"Robią to dla kasy".
Skoro to nic trudnego, to wystarczy zakasać rękawy i działać! Tyle dzieci czeka.... a ile jeszcze żyje w tych brudnych, śmierdzących pijackich domach... i czekają na lepsze życie...

Jestem dumna, że udało im się tyle osiągnąć. Wystarczy normalny dom i widać efekty (choć nie ze wszystkimi dziećmi się udaje, niestety). Tylko trzeba ciężkiej pracy, bo to nie jest przysłowiowa "bułka z masłem". Z zewnątrz to niby takie dzieciaki jak nasze, ale niestety nie. Potrzeba tutaj "grubej" skóry, mega cierpliwości, wyrozumiałości, miłości..

dzięki, że zaglądacie, że wyrażacie swoje zdanie..
ściskam Was :)
Kama.

17 komentarzy:

  1. no właśnie Kama ja tak widzę rodzinę zastępczą, przez taki pryzmat jak wasza. Ile dobrej i trudnej pracy wykonujecie!

    a jutro idę na łowy nasionkowe i pomidory będę siać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O widzę, że się za arbuza bierzesz. Ciekawa jestem jakie będą efekty. I te pomidorki żółte fajne!
    A co do dzieci, tylko ten wie ile trzeba pracy, cierpliwości i serca, kto z takimi dziećmi pracował. Kto widział jak potrafią być zaniedbane... Ci którzy tego nie widzieli/nie przeżyli w ogóle nie powinni się wypowiadać na ten temat, a już na pewno nie warto ich słuchać. Bardzo cieszy mnie, że na tym blogu piszesz jak życie RZ wygląda na prawdę. Może nie którym otworzą się oczy. I bardzo mocno trzymam za Was kciuki, za chłopców żeby im się życie ułożyło, w końcu ta adopcja to dla nich naprawdę wielka szansa, i za Was. Trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamo jeszcze raz napiszę -PODZIWIAM CIĘ!!!!
    Cudownie ,że są tacy ludzie jak Wy!!!
    Bardzo bulwersują mnie ludzie ,którzy przyszywają takie łatki rodzinom zastępczym!!!!trzeba być totalnym prymitywem bez wyobraźni ,aby stwierdzać "robią to dla kasy" !!!Nawet nie ma sensu się rozpisywać ,bo przecież normalnie myślący człowiek zdaje sobie z tego sprawę.
    Serdeczności.
    Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak w ogóle to zdziwiło mnie to,że są nasiona arbuza ,rany no nie wiedziałam:)
    Kamo ale on to ma szansę na wyrośnięcie chyba tylko w szklarni?
    Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zeszłym roku za wcześnie wysiałam je do gruntu i niestety nie udało się.. w tym roku planuję zasadzić je w dużych donicach jak pomidorki :)

      Usuń
  5. oj ale mas zjuz zapas ja narazie strączki i cukinie mam reszta po wypłacie :) i siejemy już niedługo. Ja uwielbiam wiosne

    OdpowiedzUsuń
  6. Od razu zweryfikowałam moje zakupy nasionkowe z Twoimi i brakuje mi pora i selera :)Na arbuza się "nie porwę", bo na działkę mam jakieś 30km i nie będę tam co dziennie a wydaje i się że arbuz to jakoś tak szczególnie potrzebuje opieki.
    Podziwiam za to co robicie całą Waszą Rodziną dla dzieci, ze dzięki Wam mają szansę na lepszy życiorys.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spore zakupy z ogrodniczym juz poczyniłaś. Ja narazie posiałam poziomki i przymierzam sie do porów i selerów bo chyba to czas najwyższy, a w ten weekend mam w planach zasiać rzodkiewkę w tunelu. Wiosna już tuż tuz :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wznoszę toast herbatą za Was, za wszystko co Twoje, ostatnie zdania w Twoim poście dokładnie to oddają.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wznoszę toast herbatą za Was,za wszystko co Twoje,ostatnie zdania w poście dokładnie to oddają.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja jestem dumna, ze choć wirtualnie, ale poznałam kogos takiego jak ty, kamo

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach... aż oczy się spociły. Jesteście NIeeeSAmoooWIciiiii :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj,Arbuzy sadzę z powodzeniem od 2 lat. Ta odmiana, którą pokazałaś fajnie się udaje. To wielka radość dla dzieci zbierać takie plony a potem je smakować. Podziwiam Ciebie,Was. Trzeba mieć wielkie serce i ogromną odwagę podjąć się takiego trudu wychowania.Pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
  13. Kama jesteście Niesamowici! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj trudny sobie wybralas kawalek chleba Kamo. Naprawde Cie podziwiam. Znalazlam taki blog, moze Cie zainteresuje, no bo przeciez mona powiedziec, ze Wasz zawod to rodzice:) http://zawodrodzice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Kama, nie znam Cię osobiście, ale mam wielki szacunek do Ciebie, za RZ ( ciężka praca) no i za kulinaria :-)
    Na Twój blog trafiłam przypadkowo i grubo przed świętami zrobiłam Twoje ciasto piernikowe.Po upieczeniu pierniczków (córka jak co roku dekorowała), mąż stwierdził, że smakują tak samo, jak te z Torunia !Dziękujemy bardzo!

    OdpowiedzUsuń