Bez wielkiego mrozu, śniegu tak w sam raz, fajnie :)
A dziś zapachniało latem w mojej kuchni :)
Maliny... mniam!
Z tego przepisu tylko zamiast porzeczek dałam właśnie malinki (mrożone).
Pychotaaaaaaa :)
komu kawałeczek? ;)
Musieliśmy, gdyż rosły zbyt blisko domu i każda wichura przyprawiała nas o zawał serca...
Szkoda, no ale cóż...
Takie były wielkie!
a teraz..
dzięki za odwiedziny!Kama.
Dobranoc
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda przepysznie! Szkoda drzew, ale bezpieczeństwo ważniejsze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda piękne były
OdpowiedzUsuńJa też mam lipy, są baaardzo stare i każdej wichury mam wrażenie, że zaraz się przewrócą, ale... jakoś chyba bym ich nie obcięła;) Pozdrawiam gorąco, placek pychota, a ja ślubowałam przeciwko słodyczom na Wielki Post;)
OdpowiedzUsuńA my wybraliśmy bezpieczeństwo. Dzieciom latem śni się, że drzewa przewracają się na dom, my również mamy stracha przy większej wichurze a na remont dopiero co robionego dachu od podstaw nie mam ani ochoty ani pieniędzy. Tyle lip mamy jeszcze dookoła, że te 4 to naprawdę nic. A ponoć odrastają bardzo szybko :)
Usuńmusiało cudnie pachnieć tym ciastem mmmmmm ja właśnie piję sok z malin tak też na wspomnienie lata :) A zima niech będzie teraz, bo to jej czas.
OdpowiedzUsuńPs. ja już kompletuję powoli nasionka do wysiania :) i z każdą minutą wydłużającego się dnia czuję zbliżającą się wiosnę :)