Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

środa, 29 lutego 2012

bliżej wiosny

Dziś wyjątkowy dzień, 29 luty, więc warto dokonać wpisu - takowy zdarzy się raz na 4 lata  :o)

A pogoda dzisiejszego dnia typowo wiosenna! Piękne słoneczko, temperatura 10stopni, spacerowałam dziś po mieście i zgrzałam się w zimowych kozakach :o) zamarzyłam o pantoflach - już nie długo.Oby, bo oglądałam wieści z tv i ponoć chłodne dni mają jeszcze wrócić... no ale warto pocieszyć się choć odrobiną słońca.

Szukałam dziś wokół domu przebiśniegów. Jeszcze nie przebiły się przez zmarzniętą ziemię. U nas jeszcze w nie których częściach sadu jest troszkę śniegu. Na szczęście to już garstka :o) Za to tulipany wychodzą tu i tam, będzie ich w tym roku dużo, chyba ze 100 :) to dopiero widok! Nie mogę się doczekać!
Jeziorko nasze zamarznięte, ale już puszczają lody.

Dzieci wciąż pytają:
kiedy będzie lato?
choćby wiosna...?
będziemy kąpać się w jeziorze...
leżeć na kocu, patrzeć w niebo i liczyć chmury i samoloty ;o)
zbierać malinki, porzeczki...
zrywać kwiatki...
jeść lody..
będziemy jeździć na rowerach..
i tu najważniejsze:
będziemy skakać na trampolinie :o)

myślę, że w marcu, jeśli pogoda dopisze, rozłożymy trampolinę ;o)


























Spokojnego wieczoru życzę :o)

poniedziałek, 27 lutego 2012

śniadanie nad jeziorem

Wyszłam rano by pobiegać, pogoda.. słońce, niebieskie bezchmurne niebo, mały mróz. Wpadłam nad jezioro a tam ptaszki śpiewają... cicho.... pięknie!

Wróciłam do domu, zrobiłam owsiankę z jabłkiem, cynamonem i rodzynkami i wróciłam na plażę.

Tak oto zjadłam pierwsze śniadanie na dworze w tym roku :)



 Idzie wiosna, mówię Wam, ptaki tak pięknie śpiewają..

Wypiłam jeszcze kawkę... i do domku. Szykuję resztę trzciny dla Murarek :)





 Miłego dnia :)

niedziela, 26 lutego 2012

zima.. znowu

Weekend jak zwykle minął raz, dwa.
Dzieci wyleniuchowały się u babci, wczoraj nas odwiedził Kuba z Ewelą, spędzililśmy świetnie wieczór była pizza, piwko, ciacho, pogaduchy - odpoczęłam.
W nocy spadł śnieg! A tak już mnie tak zieleń nastroiła wiosennie.. no nic, czekamy dalej. Ile to jeszcze dni? 23?

Dziś ostatnia niedziela lutego. Miesiąc zleciał nie wiadomo kiedy..
W marcu urodziny mego K. Myślę jaki to prezent mu sprawić... mam jeszcze trochę czasu..

Jutro K. obiecał zrobić domek dla pszczół, muszę go chyba trochę.. jakby to powiedzieć.. przycisnąć, bo.... zapomniał a pszczoły w tygodniu przyjadą.

Skończyłam też książkę Marii Nurowskiej "Drzwi do piekła". Rozczarowała mnie. Myślałam, że będzie ciekawsza a była po prostu nudna.. nie przepadam za taką tematyką, ale czytałam wcześniej "Polskie morderczynie" Katarzyny Bondy, myślałam, że to coś w podobnym stylu...

Film "Dziewczyna z tatuażem" także (jak dla mnie) - średni.
Wersja szwedzka jednak powala. Sama rola Salander - w tej produkcji (USA) - porażka.
Nie podobała mi się ta aktorka. Szwedzka ekranizacja, jak pisałam jakiś czas temu - aż ciarki przechodzą po plecach, takie moje osobiste odczucie. Moje i mojego K. :)

Co jeszcze ostatnio obejrzeliśmy.....
"Listy do M." - może być ;)

Spokojnego tygodnia wszystkim życzę!

---------------------------------------------------------
W głowie mi "siedzą" nasi przyjaciele...... ciągle o nich myślę......


K.W. - mam nadzieję, że odnajdziecie drogę do swoich serc...........

sobota, 25 lutego 2012

"Nutella Cake"

Przepis Nigelli, ale podejrzałam tutaj

bez mąki, na bazie orzechów laskowych, nutelli i gorzkiej czekolady.

Mocno czekoladowe!




 Składniki na to czekoladowe cudo:

 ciasto:
6 jaj
100g zmielonych orzechów laskowych
125 g miękkiego masła
100g czekolady gorzkiej (rozpuszczonej)
1 łyżka rumu lub wódki lub wody
400g Nutelli

Białka ubijamy na pianę, dodajemy szczyptę soli.

W osobnej misie, masło i nutellę kręcimy na puszystą masę. 
Dodajemy orzechy, wystudzoną gorzką czekoladę, żółtka, rum a na końcu pianę.

Wylewamy do formy okrągłej, 23cm.

Pieczemy 30-40min, do tzw. suchego patyczka.

Polewa:
pół szklanki śmietany kremówki 30% podgrzewamy ze 100g gorzkiej czekolady (do rozpuszczenia).
Wylewamy na ciasto.

100g orzechów laskowych prażymy, studzimy i obsypujemy ciacho.

Nie chce wiedzieć ile to ma kalorii :)))

Nutella rządzi!




piątek, 24 lutego 2012

zdrowe, słodkie, pyszne!

Bardzo szybkie w przygotowaniu,
zdrowe a co najważniejsze słodkie i pyszne!


















Prażymy 100g orzechów laskowych i 100g migdałów (użyłam słupków)

Na patelnię wlewamy:
4 łyżki miodu
2 łyżki mleka skondensowanego light
podgrzewamy
dodajemy 2 łyżki zarodków pszennych
8 łyżek otrębów owsianych
i na koniec orzechy i migdały.



Wykładamy na papier do pieczenia, przykrywamy również papierem, uciskamy deską i czekamy aż wystygnie.























Z herbatką smakują......
przepysznie...

uwaga!

To te ciastka, które bardzo szybko znikają z talerzyka :)

słodkie i ta nutka gorzkiej czekoladki...

Pogoda parszywa, leje, wieje, nie ma słońca.....

na poprawę nastroju, proponuję oczywiście coś słodkiego :)

banan, maliny i czekolada!



































Owoce wrzucamy do blendera, dodajemy łyżkę miodu.

Potem zmiksowane owoce wlewamy do szklaneczki, wkładamy do zamrażarki na 15minut.

W tym czasie rozpuszczamy 2 kostki czekolady gorzkiej (70% - Lidl)


Pyszne...
słodziutkie i ta nutka gorzkiej czekolady....

mniam!

czwartek, 23 lutego 2012

miękkie drogi

Wieś.
Wiocha.
Wioska.
Miękkie drogi.

Tak mówimy  na obszary wiejskie.
Nie obrażam się, jak ktoś mi mówi, że jestem z wioski, albo "co tam słychać na wioseczce" lub "jak tam żyjecie na tych miękkich drogach".

Wiadomo, czemu "miękkie drogi" - obraz wsi, gdzie nie ma chodników, polbruku, asfaltu.
Jak jest ciepło i słonecznie nie ma problemu! Cudaśnie!
A teraz na przykład, jak są roztopy, noga jakoś tak dziwnie zapada się w miękkiej ziemi :)))
Kto raz zaznał wie o co kaman ;)

Dziś ranek był paskudny! Szaro, buro, deszcz, wiatr.... i błoto! Wszędzie błoto... poszłam wyrzucić śmieci, no i że tak powiem... zapadłam się odrobinę przy śmietniku :)) moje gumofilce spisały się wspaniale haha
gorzej jakbym chciała na szpileczce wyskoczyć olalaaaaaa...

a tam.. i tak kocham te moje miękkie drogi!

A ranek dziś wyglądał tak:




Po prawej ogrodzony mój ogródek warzywny :))



















i wyszło słonko! Widać trawkę!





no i moje ukochane
miękkie drogi!

Edi, Jola, 
dla Was :)))






Fajna ta trawka, prawda? :)))))




wtorek, 21 lutego 2012

Będzie bzyczało! Murarka

Gatunek pszczoły.
Co ciekawe, mają żądło a nie żądlą! Na tym najbardziej mi zależało. Niech bzyczy, lata ale nie gryzie.
Pszczoły te zapylają głównie drzewka owocowe: wiśnie, jabłonie oraz  krzaczki truskawek, porzeczek i malin.
Owoce są smaczniejsze i większe.
Jest bardzo dużo informacji w internecie na ten temat.
Poczytałam dziś i tak oto, kupiłam kolonię 500 szt owych pszczółek :)
Jutro lecę zrywać trzcinę, K. zrobi im domki i zaczniemy swoją przygodę z hodowlą owadów!

Kwiaty i owoce będą jeszcze piękniejsze!









poniedziałek, 20 lutego 2012

kiedy przylecą?

Uwielbiam jak siedzą w naszym gnieździe.



































Jak się przytulają, klekoczą, kłócą i Pani Bocianowa wygania swojego towarzysza z gniazda ;) wtedy to, On przesiaduje na naszym kominie i czeka.
W zeszłym roku, były trzy bociany. Nie, nie mieli młodych. Jakiś kawaler próbował wykurzyć przeciwnika z gniazda (nie wiemy czy wojna toczyła się o Panią B. czy o Pana B.) w każdym bądź razie, wciąż nad gniazdem latał ten trzeci a raz zleciała się cała gromada i atakowała te dwa nasze boćki. Nie zostały wykurzone, dzielnie broniły swojego domu. Widok był bardzo fascynujący, jeszcze nie widziałam tylu bocianów! Następnym razem zrobię zdjęcia :)


Nie doczekaliśmy się jeszcze młodych bocianków. Szkoda. Może w tym roku?
Mam nadzieję!






Spacerują sobie swobodnie tuż obok domu. Brodzą w jeziorze.... ojjjj no chcę tej wiosny, jak nie wiem co!
Od jutra już tylko 29 dni :)


A to kto? ;)

sobota, 18 lutego 2012

jak fajnie...

Trudno jest nie robić nic. Przy tylu zajęciach, ciężko znaleźć czas na to by zwyczajnie poleżeć i odpocząć.
Zwykle kończy się to tak, że zaraz przylatują dzieci i coś chcą.. zdumiewające jest to, że gdy jestem "na chodzie" i w zasięgu ich wzroku, przeważnie nic nie chcą, ale gdy tylko usiądę w salonie z kubkiem herbatki... zaraz lecą bo... chcą się napić, coś by zjadły lub wymyślą jeszcze coś innego. Na szczęście udało mi się nauczyć je, że zawsze, każdego dnia, po obiedzie mam te pół godzinki dla siebie i wtedy nie ma zmiłuj - muszą czekać :)

Odpoczywam dziś. Nie robiłam mega sprzątania, tylko małe pranko, obiad (dziś u mnie krupniczek i baba ziemniaczana - wyszła ekstra!) na deser Pychotka - prawdziwa delicja! I tak to leżę sobie pod kocykiem, piję herbatkę owocową, K. leży obok mnie, fajnie...
A obudził mnie dziś okropny ból głowy.. nic nie pomogło, nawet TO ;) dopiero 3 tabletka zadziałała... zmiana pogody? Już nie pada u nas śnieg, temperatura prawie dodatnia - idzie wiosna? :)

Ojjj chciałabym już poganiać boso po trawce....
podlewać kwiaty.. sadzić kolejne....
zaglądać do ogrodu warzywnego, pielić...
wypuścić dzieciaki na podwórko, patrzeć jak szaleją na trampolinie...
skończyć budowę domku na drzewie...
wykąpać się w jeziorze po upalnym dniu....

rozmarzyłam się :)



























piątek, 17 lutego 2012

17 luty - Dzień Kota :)

Właśnie zerknęłam na bloga Kasi a tam info, że dziś święto mają wszystkie kotki!

Międzynarodowy Dzień Kota :)

Moja Kitka siedzi właśnie przy kominku i grzeje kuperek :) na dworze zamieć, mróz, więc wcale się nie dziwię :)
A foto wiosenne... oj oby do wiosny, jeszcze 32 dni, bo ten już się nie liczy, prawda Kasiuuuuu? :)


weekend i Pychotka

Mamy weekend. Tydzień zleciał nie wiadomo kiedy a końcóweczka milutka bardzo, szczególnie dzisiejsze wieści :))))

Tłusty czwartek baaaaaardzo smaczny, były pączki i oponki serowe a potem trzeba było to raz dwa spalić ;)

Napadało śniegu, zima w pełni.
Ciasto chłodzi się na ganku, nie ma weekendu bez czegoś słodkiego :)

Tym razem Pychotka lub pod inną nazwą "Pani Walewska".

Kawałeczek spróbowałam, oj, naprawdę pychotka! Wydaje mi się, że jutro będzie pyszniejsze :)

Kruche placki, dżem porzeczkowy, leciutka beza, migdały i pycha krem budyniowy.

Przepis jutro, lub jak kto woli, można podejrzeć na moim ulubionym blogu moje wypieki

Spokojnego wieczorku!

---------------------------------------

podaję przepis na to cudowne ciacho!

Ciasto kruche:

3 szklanki mąki pszennej (minus łyżka)
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
pół szklanki cukru pudru
200g miękkiego masła/ margaryny
6 żółtek

zagniatamy ciasto, rozdzielamy na dwie części, pieczemy 2 placki w blaszce 25x33.

Ciasto w blaszce wyłożonej papierem smarujemy dżemem porzeczkowym (pół słoiczka) a na to wykładamy pół piany ubitej z 6 białek + 1,5 szklanki cukru pudru + 1 łyżka mąki ziemniaczanej dodana na koniec ubijania. Cukier dosypujemy bardzo powoli, by piana była bardzo gęsta. Na pianę wykładamy płatki migdałowe (100g) pół paczki.

Placki można piec razem, lub osobno. W moim piekarniku, elektrycznym, 150st przez 30minut. Studzimy.

Krem:

2 szklanki mleka
3 łyżki mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 żółtka
kilka kropel olejku migdałowego
3 łyżki cukru
paczka cukru waniliowego lub migdałowego(15g)
200 g masła

1 szklankę mleka zagotować z cukrem.
Drugą zmiksować z mąką, olejkiem, żółtkami, dodać do gorącego mleka, ugotować budyń.

Ostudzić, przykrywając folią spożywczą.

Masło miksujemy by było puszyste, dodajemy pomału wystudzony budyń.

Gotowe placki przekładamy kremem. Wstawiamy do lodówki na minimum 3 godzinki.

Smaczniejsze na drugi dzień. Pyszne, delikatne, puszyste i bardzo wysokie :)
























czwartek, 16 lutego 2012

pomogłam

Zamknęłam oczy, spakowałam i oddałam.
Tak już mam, że jak porządkuję rzeczy w szafach, to mimo, że nie potrzebne, odkładam "bo się przyda".
Teraz tak nie było.
Dowiedziałam się, że w mojej okolicy są rodziny, które potrzebują pomocy, nie mają odzieży zimowej dla dzieci, butów... jakaś młoda dziewczyna spodziewa się dziecka - oddałam co miałam. Mama mojej koleżanki prężnie działa pod logiem Caritasu. Właśnie tam wszystko przekazałam.
Wózek niemowlęcy, ubranka, zabawki, butelki, smoczki.
Jak tak pakowałam, kurcze, żal mi było... ale nie dlatego, że muszę to oddać, ale tak mnie wzięło na wspomnienia...
Chyba chciałabym jeszcze raz zostać mamą. Jak pomyślę, że takie maleństwo, wychowywałoby się na wsi, cisza, spokój, spało by sobie smacznie w wózeczku w sadzie.... ojjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj

Spotkałam dziś 2 koleżanki, ja nie wiem, czy to jakiś znak haha jedna w 5 miesiącu ciąży a druga rodzi lada dzień ;) obie kilka lat starsze ode mnie :) jakie szczęśliwe :) zazdroszczę!

środa, 15 lutego 2012

o czym pogadamy?

Zima nie odpuszcza. Nie jest zimno, -5, ale wiatr robi swoje. Zapowiadano śnieżyce, wielkie opady śniegu, jak na razie na Mazury nie dotarło to drugie, ale wieje, wieje, mocno.

Jak co rano, wyprawiłam rodzinkę, pobiegałam trochę - wiatr nie pozwalał na zbyt wiele, więc uciekłam do ciepłego domku i do filiżanki kawki. Prawie każdego ranka delektuję się tym smolistym napojem z dziewczynami, rzadko pijam sama ;) choć to wirtualne rozmowy, ale jakże rzeczowe i zabawne :)

Główny temat DZIECI.
Nr 1.
To dlatego oczywiście, że jesteśmy mamami. Prowadzimy rodziny zastępcze, rekordzistka ma 8 dzieci :))) i żyje jeszcze haha - żartuję ;)
To jest sztuka!
Sylwia.
Tuż po niej Edit.
7 krasnali.
Kolejna Miśka, rozpuszcza na maksa 4 dzieciaków :)))))
A po jedynaku, mają Aga i Jola (J. chwilowo rozpuszcza jeszcze małą kobitkę).

Temat nr 2

GOTOWANIE

tutaj standard, chociaż ja dziewczyna z Mazur, jak słyszę o kluskach śląskich Joli i tej jej roladce.... ojjjjjjjjj

Temat nr 3

FACECI, SEX, SEX, SEX, no i sex  :)))))))))

dziś to było wesoło ;) oczywiście Edi zaczęła a potem poooooooszło jak z rękawa :))))))

Piżamy, koszulki, kołderki oj oj oj ;) do tej pory mam uśmiech na buzi :) jeśli chodzi o koszulki, to dostałam wczoraj takie cudo... nie wypróbowałam, gdyż z powodów czysto kobiecych nie mogłam, ale dziś - koniecznie przymierzę :) jest śliczna, dzięki K.! <3

Zmieniając temat ;) upiekłam dziś chlebek ze słonecznikiem + otręby owsiane i żytnie.

Urósł wysoki, fajnie pachnie :)


składniki:
5 jaj
pół kostki twarogu (ja dałam 0% tłuszczu)
pół kostki drożdży
1 łyżeczka sody
1 paczka otrębów żytnich (150g)
pół paczki otrębów owsianych (75g)
50g słonecznika (podsmażyłam)
pół szklanki jogo naturalnego
1/4 łyżeczki soli

Drożdże rozpuszczamy w niewielkiej ilości mleka, odstawiamy.
Białka ubijamy na pianę, dodajemy żółtka, twarożek (zmiksowałam go blenderem), kolejno dodałam otręby, jogo, sodę, drożdże i na końcu słonecznik. Piekłam w 150st. przez 40minut.

 Jutro tłusty czwartek.
Dzieci zamówiły oponki serowe - nie ma sprawy :)
Pączki zamówione w naszej ulubionej cukierni :)
Zapowiada się wielkie objadanie :)))

wtorek, 14 lutego 2012

cały czas...

Miłego wieczoru kochani!

Pamiętajmy, by każdy dzień był dla nas jak święto zakochanych, bo przecież kochamy  codziennie..
każdy kogoś kocha!





niedziela, 12 lutego 2012

szkoda...

Zmarła Whitney Houston.
Nie wiem co napisać.


Utalentowana, obdarzona niesamowitym głosem kobieta.
Przeczytałam o niej artykuł w serwisie TVN24  tutaj
jak można tak zmarnować sobie życie?
Jak to możliwe, że nałóg może tak zmienić człowieka.... trudne to do pojęcia, dla kogoś kto nie jest, nie był uzależniony.. wydaje się wtedy, że to takie proste "wyjść" z tego... ale to zapewne jak z paleniem papierosów - czego kiedyś doświadczyłam - tylko, że fajki to mniejszy kaliber.. do tej pory nie zapalę, bo boję się, że wrócę do tego świństwa....

20 lat temu zagrała w filmie "Bodyguard". 20 lat temu! Właśnie sobie uświadomiłam jak dawno to było! Ścieżkę dźwiękową mam chyba do dziś, muszę zerknąć na strych, bo tam trzymam klamoty.. To będzie kaseta magnetofonowa. Jutro zerknę. Na filmie "Bodyguard" byłam w kinie chyba z 5 razy.. potem jeszcze kilkadziesiąt razy oglądałam go na kasetach i teraz gdy czasem leci w tv, muszę obejrzeć. Bardzo ją lubiłam.... za jej głos, biło od niej takie ciepło... ten uśmiech... ach, szkoda........

sobota, 11 lutego 2012

ostatki?

Mylę się, czy nie?
Edi coś ostatnio wspominała, że dziś ostatki.
Co macie pysznego z tej okazji?

U mnie rybka w cebulce i sosie pomidorowym
śledziki
kura pieczona razem z ryżem, pieczarkami i cebulką
hekele

tort zakochaniec ;)

i babeczki - Kinia robiła od początku do końca :)







































































nasze nowe foremki :)

















a śledziki robię o tak:
rybę moczę (pół kg), kupuję zwykle śledzie małosolne ze skórą (filety),
zalewa:
2 szklanki wody
1 szklana occtu
3-4 liście laurowe
10 ziaren pieprzu
wszystko zagotować, ostudzić.

Układamy śledzie a na nich pokrojoną cebulkę. Zalewamy zalewą.
Na koniec warto skropić olejem.

Odliczam do wiosny.
39 dni.
Dopadł mnie katar. 
A jednak!
Walczę na razie dzielnie, mleko z czosnkiem i ciepły sok malinowy a na noc chyba sobie zrobię herbatkę z "malinową wkładką" ;) przechowuję ją o tutaj:


oby do wiosny!