Biegam na mrozie od tygodnia. Najniższa temperatura jaką pokonałam to -20.Obserwuję swój organizm i muszę przyznać, że czuję się nieźle :) uciekł gdzieś katar zatokowy, który pojawiał się tuż po przebudzeniu, poprawiło mi się krążenie - wiecznie narzekałam na zimne dłonie a teraz cieplutkie :) dochodzę do wniosku, że mróz to zdrowie :)
Po jeziorku zrobiłam sobie spacerek, nie wychodziłam daleko, bo byłam nie odpowiednio ubrana, znaczy w tych czerwonych majtkach ;) i gdybym wpadła do wody - wolę nie myśleć... lód skrzypiał, coś bulgotało pod nim, uznałam, że to był znak, że trzeba stamtąd spadać :)))) morsem nie jestem i jak na razie nie zamierzam być, więc.... dziękuję, postoję :))))
Widoki cudowne, pogoda boska, słonko pięknie grzało.... taką zimę lubię!
Coraz później przychodzi noc, jeszcze kilka minut po 16 widać cokolwiek na dworze. Już mamy bliżej niż dalej do wiosny!
twardzielka:)!
OdpowiedzUsuńja mam jeszcze teraz jasno za oknem:)