Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

sobota, 19 maja 2012

Torta Maderno - wersja domowa

Zrobiłam dziś ciacho, podejrzane na blogu Kasi.
Same zdjęcia przyprawiają o ślinotok!
Musiałam je poczynić, wygląda boskooooo a jak smakuje!
Zagniotłam ciasto (dodałam trochę mąki krupczatki, wrzuciłam do zamrażarki i w tym czasie zabrałam się za krem. Piękny, lekki, pyszny, delikatny i co najważniejsze bez masła :)
Potem ciacho do piekarnika. No i zaglądam, zaglądam a tam nic! Aż w końcu zaczęłam sprawdzać w przepisie składniki a tam brak proszku do pieczenia.. wiem, że to nie norma - proszek - no, ale zwątpiłam, bo nic się nie działo, w dodatku zaczęło wypływać na nie masło ;) już byłam przekonana, że zakalec haaaa a jednak, dopiero po 30 minutach ciacho ruszyło! Wyszło piękne! Kruche, delikatne, puszyste.. rozpływa się w ustach! To jedno z takich ciast, które można jeść i jeść... jak karpatka u nas ;) znika kawałek za kawałeczkiem :) Kasiu! Bomba! Proszę o więcej :))) już widziałam to kolejne cudo z jabłkami.... kusisz!
Moja wyszła taka..
Twoja piękniejsza - ciągle podziwiam Twoje zdjęcia...
Co oprócz ciacha? Pogoda niezła, nie padało, dosyć ciepło, 3 pralki nastawiłam, wszystko pięknie wyschło na dworze... opieliłam część ogródka, dosadziłam fasolkę szparagową, cukinie, marchew. Wsadziłam też 10 odważnych pomidorków :) zobaczymy jak im pójdzie :) fajnie już sobie radziły na dworze w skrzynkach, więc zaryzykowałam i czas pokaże czy im się spodoba pod chmurką :)
 Wczoraj posadziłam w końcu canny. Jeden pas startowy gotowy. Najpierw agrowłóknina, potem kwiaty i na koniec kora :) znalazłam też miejsce dla nowych 10 tuj. Aj może jutro wrzucę fotkę to będzie wiadomo o co kaman. Georginie posadziłam zaraz przy domu, pod jednym z okien kuchennych. Z zieleńca chyba wszystko....
Salon robią panowie, w poniedziałek lecimy po farby, będzie to zieleń połączona z akcentami brązu. Chyba, zobaczy się w sklepie ;)
Wreszcie udało mi się dziś wtopić w leżak... poczytać... słonko świeciło bosko, przeczytałam sto stron, od razu inaczej.. wieczorem góra 20. A to dlatego. że zwyczajnie padam ze zmęczenia. Wszystko mnie boli, ale to takie pozytywne zmęczenie - robota nie poszła na darmo a przy okazji zbędny tłuszczyk ucieka w trzy diabły!
To pozdrawiam i zmykam. Do czytania oczywiście :)
Pa!

6 komentarzy:

  1. Poczynie honory i jako pierwsza skomentuje Twoje wczorajsze dzielo;) Gratuluje, wyszlo Ci subcio! I ciesze sie, ze Wam smakuje:) I przestan juz z tym ladniejsze, piekniejsze, kichniejsze...:P Liczy sie smak! A wrazenia wzrokowe? Kazdy wypiek domowy na zdrowych i swiezych skladnikach az sie prosi o ten swoj specyficzny, rustykalny urok - bo to jest w nim najpiekniejsze!:)
    Buziaczki!:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamila, narobiłaś mi apetytu na to ciacho:)! my wsadziliśmy papryczki już do gruntu - ciekawe czy dadzą radę...Pozdrowienia!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To co stracę, to mam nadrobić? Kurczę, wygląda smakowicie, ale idź precz kusicielko ...
    Lubię Twoją zakręconą energię
    jolanda

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście Jolu, równowaga musi być :)))

    OdpowiedzUsuń