I mamy luty.
Śniegu ani grama, tylko błoto, kałuże, deszcz i wiatr.
Każdy marzy o wiośnie.. my też..
Koniec ferii, od poniedziałku wracamy do normalnego rytmu. Dobrze, że dni coraz dłuższe i to poranne wstawanie już nie jest takie ciężkie.
A w tym miesiącu, wybieramy się świetną ekipą na świętowanie walentynek do naszego ulubionego hoteliku ;) tam gdzie byliśmy poprzednio ;) oj będzie wesoło ;) znowu kąpiel w baniach, kręgle i tańce ;)
Jeszcze 2 tygodnie, ale zleci raz dwa ;)
Oj kiedy mój bociek przyleci... kiedy..
życzę Wam spokojnego weekendu i serdecznie witam nowych obserwatorów ;)
Kama.
Ja nie o boćkach, ale o murarki chciałam zapytać: Kamo, pisałaś, że będziesz je wyjmować z trzcinek, moje zimują pod dachem, może rzeczywiście trzeba im pomóc i wyjąć z łodygi? a może niech sobie radzą same? zęby mają jak obcęgi, przegryzą wszystko; oj! nie będzie spokojnego weekendu, na kulig jedziemy, pewnie taki na kołach, i gitarę kazali wziąć, będą śpiewy ... pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMurarek jeszcze nie wyciągnęłam z rurek. Mam mieszane uczucia co do tego, ale chyba jednak się zdecyduję i w najbliższym czasie zajrzę jak tam się rozmnożyły ;)
UsuńJeszcze niech luty zleci i już będzie można wyglądać słońca i ciepła. I dobrze! Trzymajcie się ciepło, buziolce :D
OdpowiedzUsuńTak, oby ten luty zleciał..
UsuńJeszcze parę miesięcy i przyleci :))) Ja tez już niesamowicie czekam na wiosnę!!! Na ten pierwszy znak: przebiśniegi koło tarasu.
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo, że trafiłam na Twój blog, bo my też uciekamy z miasta na wieś :))) Moge tu pobuszować u Ciebie?
Pozdrawiam :)))
PS: Nie można w komentarzy wstawić linka do bloga innego niż Blogspot, więc zostawiam tutaj:
www.pelnoletnia.blog.interia.pl
Dziękuję za odwiedziny :) zajrzę na pewno do Ciebie :)
UsuńOczywiście, że możesz pobuszować ;)
UsuńW moje boćki uwierzę, jak zobaczę;) A gdy już przylecą - rozklekoczą mi świat na całego;)
OdpowiedzUsuńO tak, od razu przyjemniej jak tak przechadzają się tuż obok domu, prawda? :)
UsuńKamila, ja jakoś to oczekiwane na bociana chyba opacznie zrozumiałam ;) też czekam na wiosnę (nienawidzę chodzenia w zimowych butach...)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
TEN bocian raczej już do nas nie przyleci ;) a butów i kurtek i szalów zimowych również nie lubię...
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńOd kilku dni podczytuję Twojego bloga, po kilku postach wsiąkłam na dobre. Jesteś fantastyczna i masz super rodzinkę. Świetnie gotujesz, muszę sobie pospisywać od Ciebie przepisy, choć ubolewam nad tym, że nie idzie mi pieczenie, więc w tym temacie to sobie nieposzaleję :( Tak więc trzymam za Was kciuki, żeby wszystko szło jak najlepiej i po Waszej myśli :)
Pozdrawiam,
Ania
Serdecznie Cię witam Aniu :) rozgość się ;) a pieczenie... mnie też kiedyś nie wychodziło, uwierz ;)
UsuńWidzę, że u Ciebie też przywołanie wiosny :P
OdpowiedzUsuńJeszcze troszkę...i zrobi się zielono :)
O tak, nawołuję, może wcześniej przyjdzie ;)
UsuńZamurowało mnie! Prawie uwierzyłam,że u Ciebie już tak kwitnie łąka!!!! :):):) Pysznej zabawy Wam życzę!:)
OdpowiedzUsuńOj ile bym dała, by tak już kwitła ;)
Usuń