Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

niedziela, 29 kwietnia 2012

zimna woda w jeziorku!

Wymęczył mnie ten upał. Za gorąco. Dobrze, że wiatr troszkę ochładzał.. przy takiej temperaturze nic się nie chce.. a taką miałam chęć by wskoczyć do jeziora i popływać, że...
Jeden taki spróbował, oczywiście mój K., co prawda nie zamoczył się cały, ale wlazł :) ja zamoczyłam stopę, jedną, dla mnie za zimna jeszcze ;)




















Zakwitła czereśnia.. pszczółki pracują, słychać jedno głośne bzyczenie.


















Dzieciaki od 9 na dworze, opalone, wybiegane, zasypiają raz dwa.
Chłodziliśmy się koktajlem z mrożonych malin, ze świeżych bananów i brzoskwiń. Pychotka.



 trampolina oblegana :)



















słodkie lenistwo na kanapie...


i z ferajną na zielonej trawce :)

dobrze, że jeszcze jutro tylko szkoła a potem wolne.
Jutro też z pomocą Tereni będę sadziła ziemniaki. Naukę czas zacząć :)
Ach i na koniec, ptaszki zamieszkały jeden domek na drzewie :) siedzą na daszku, albo wyglądają z okienka :) można tak siedzieć i patrzeć na nie.. bez przerwy.. tak samo jak na Murarki..

To pozdrawiam i ślę dużo słonka tam gdzie go nie ma :)

sobota, 28 kwietnia 2012

włoski raj

...pomiędzy koszeniem, grabieniem, sadzeniem, podlewaniem.. leniuchowaniem na kocyku... podjadamy delikatne, puszyste, śmietankowe, czekoladowe i orzechowe....
Biszkopt, przepis TUTAJ , kroimy na 2 części.
Krem:
0,5 litra kremówki 30%
3 łyżki cukru pudru
1 galaretka cytrynowa (rozpuszczona w 1 szklance wody)
Polewa:
6 łyżek śmietany kremówki podgrzewamy, dodajemy 2 łyżki kakao, 2 łyżki cukru pudru (tutaj do smaku, ja wolę mało słodkie). Mieszamy, studzimy.
Na polewę nadaje się również doskonale karmel.

Biszkopt przekładamy kremem śmietanowym, na górę układamy orzechy włoskie i polewamy czekoladą.
A potem...
niebo..



piątek, 27 kwietnia 2012

boso

Marzyłam o tym. Odkąd nadeszły te cieplejsze dni, trawa odbiła po zimie.. marzyłam by chodzić boso. Trawa trawą, ale chodzenie po piasku, kamyczkach.. co za masaż! Świetne jest też to, że dzieciaki lubią biegać razem ze mną bez butów :) Wioskowe dziatki :) Rumiane, wesołe buziaczki :) Dziś się nie dało nie chodzić boso! Pogoda fantastyczna! Jak tylko odebrałam dzieci (myślałam, że umrę zanim dojadę do domu... gorąco w aucie - nie lubię używać klimy), przebraliśmy się w krótkie spodenki, koszulki, dzieci wskoczyły w  sandałki a ja w japonki i siooo na podwórko. Do 20 korzystaliśmy z pogody. W domu za to wspaniała naturalna klimatyzacja :) uwielbiam to. Zimą cieplutko a latem chłodzi. Plusy domu budowanego z cegły.
 
Rano zajechaliśmy na bazar (targ jak kto woli) i kupiliśmy trochę zieleniny :) śmiać mi się chciało, bo mój K. jak wpadł między donice to wyjść nie mógł :) bratki, begonie, niecierpki i inne cudaśne pięknoty zamieszkały u nas w ogrodzie :) jutro sadzę pory i selery :) a donica jaką dziś wymyśliłam - mnie się podoba :) gar odziedziczony po byłych właścicielach. 
 
 
 
Kolację dziś zjedliśmy na podwórku, były też rowery - Kinia śmiga już na swoim dużym rumaku, Kacper tak samo, Kondek uczy się jeździć na dwóch kółkach a Kamil nauczył się pedałować - chyba pęknę z dumy, świetnie wyglądają na rowerkach, trampolina non stop oblegana - doskonały nabytek, polecam! Dzieciaki potrafią tam siedzieć naprawdę długo :)  długi weekend zapowiada się bosko :) dziś temperatura w cieniu 22.... na słońcu - strach się bać ;) Murarki są przecudne. Bzyczą, znoszą do domu cuda, wieczorem chowają się w rurkach :) jak dobrze, że założyliśmy tę hodowlę!
 
Jutro rano pobudka, przygotowywanie obiadu (gar rosołu i kurak pieczony z ryżem), ciacho (nie wiem jeszcze jakie, może Szarlotka po królewsku: biszkopt, jabłka, krem i czekoladka) fura prania do ogarnięcia.. zawsze pralkę wstawiam codziennie, ale ten tydzień był tak zabiegany, że popołudniami zwyczajnie nie zdążałam. Uwielbiam jak pranie schnie na dworze. Ten widok kocham a zapach - ubóstwiam :) jak niewielkie rzeczy czasem cieszą serce..
 
Spotkałam się dziś na herbatce z Agą. Mamy swoje ulubione miejsce, Imbryczek, gadałyśmy popijając Yerba Mate... tak sączyłyśmy przez te rurki... dolewałyśmy wody... i gdyby, cholera, nie moja wizyta u fryzjera, zapewne posiedziałybyśmy dłużej! Moja wina Aga, następnym razem pogawędzimy dłużej :)
 
To lecę do książeczki, ledwo kilka kartek przeczytam i zasypiam jak dziecko... 
 
jeszcze kilka fotografii i zmykam, bo jutro dłuuugi dzień!
Życzę dużo słońca! Odpoczywajcie, odstresujcie się, grillujcie!
Pa!
 



 























































wtorek, 24 kwietnia 2012

zielono, już tak zielono :)

Pojechaliśmy dziś z K. do naszego ulubionego sklepu ogrodniczego :)
Zakupiono:
buty do napowietrzania trawy (jest godzina 20 a mój mąż przymocował te buciory do gumofilców i właśnie przechadza się po niedawno posianej trawce);
nawozy do kwitnących już kwiatów, pelargonii i innych, głównie balkonowych;
środek do opryskiwania przędziorka, cholerstwo rozprzestrzeniło nam się na świerkach..;
opryskiwacz - bo stary już "umarł" biedak, miał prawo, przy takim natężeniu pracy ;)

Oj zazieleniło się wszystko! W weekend odpalamy traktor i kosimy :))) na działeczce pięknie rośnie czosnek, szczaw (już próbowałam, uwielbiam go zarówno surowo podjadać jak i w zupce), sałata, rzodkiewka już pięknie się prezentują w rządkach :) w piątek sadzimy ziemniaczki :) a w sobotę pory, selery... i wysieję jeszcze dodatkowo sałatę, a co! Moje zając będzie przychodził i podjadał, jak w zeszłym roku :)

Na skalniaku posadziłam kwiatki: lewkonię, maltę, ubiorka, stroiczka, smagliczkę. Mam nadzieję, że wzejdą... czas pokaże. Arbuzy - totalna klapa. Raz, że za głęboko je posiałam, dwa, nasiona jakieś felerne, bo co drugie zwyczajnie zgniło a nie przesadziłam z wodą, nie. Ale nic to! Jutro kupię nasiona, innej firmy i sadzę ponownie :) Pomidory nieźle. Teraz doceniam jednak to, że wysiałam ich tak dużo, bo nie wszystkie rosną tak jak bym chciała.. część pogubiła liścienie, część praktycznie wcale nie rośnie... nie wiem z czym to jest związane, siedzą w tej samej ziemi, podlewam w tej samej częstotliwości... może powinnam je podlać jakimś nawozem.. ale chciałam tak naturalnie... poczytam moje ulubione forum pewnie znajdę odpowiedź.

Grzybnia z pieczarkami od tygodnia regularnie podlewana, już pojawia się biały puszek, czyli wszystko idzie w dobrym kierunku :) W czwartek mamy zamiar pojechać do Olsztyna, chcemy kupić palisady, bo w naszej miejskiej wiosce... masakra... nic nie ma... wybierzemy od razu płytki na taras. Oj trza się trzymać za kieszeń.

A teraz kolory mojej wioseczki :)



czosnek, piękny! tfu, tfu ;)

 
szczawik



rzodkieweczka



cholerny przędziorek, ale załatwimy go!




malinki


bukszpan, zachorował, podratowałam go interwencyjnym nawozem


zieleni się, znaczy, żyje :)


czeka na nas robota... ale Edit ma wpaść z rodzinką, Ona już ma wprawę w sprzątaniu gruzu, więc ;)


teraz sadzimy tutaj kwiaty i truskawki a wcześniej zwierzaki podjadały tego jedzonko :)


czadowe buty ;)


no i na koniec pieczarki :)


Pozdrowionka!

niedziela, 22 kwietnia 2012

sobotnio, niedzielnie..

Koniec wolnego. Jutro znowu każdy pomknie do swoich obowiązków, praca, szkoła, przedszkole.. weekend trwa zdecydowanie za krótko. Czas wtedy płynie nieubłaganie.. ledwo odejdziemy od śniadania zaraz obiad. A czas między posiłkami, u nas, wypełniamy bardzo intensywnie :) sobota upłynęła raczej spokojnie. Pogoda boska! Jeszcze raz wspomnę o wszelkich prognozach - nie wierzę i już nie będę oglądać! Dziś miało u nas padać a było cudnie! Nie spadła ani jedna kropelka deszczu. Wczoraj natomiast przeszła obok nas burza, właśnie zasiadaliśmy do kolacji, robiliśmy ognisko, aż tu nagle ciemne chmury.. nie wygoniły nas do domu :) siedzieliśmy dzielnie przy ognisku, Edi kijki do kiełbasek, które poleciłaś - rewelacja! Zakończone drewnianą rączką, metalowe, długości 125cm - świetne! Dzięki za info :) Wracając do pogody, dziś rozpieściła nas ponownie :) wykorzystaliśmy dzień na maksa. Zaraz po śniadaniu Szef K. zaczął rozkładać trampolinę, dzieci oczywiście pomagały :) nie mogły się już doczekać. Potem zbudowaliśmy skalniak :) nie posadziłam tam jeszcze wszystkich kwiatów, ale część już rośnie. Tulipany, rojniki, orliki, astry (wcześniej wysadzałam je w domu), krokusy, żonkile.. umieściliśmy fontannę i tak oto stworzyliśmy bardzo przyjemne miejsce do kawkowania ;)
Dzieciaki wyszalały się maksymalnie, rowery, trampolina, zjeżdżalnia, gra w piłkę, kopanie w piaskownicy... potem już tylko kolacja, znowu zrobiliśmy ognisko, które tli się jeszcze teraz...po takich atrakcjach zasypiają momentalnie. A te rumieńce na buziach ;) nie muszę pisać jak miły to widok :) zapomniałam o Murarkach! Są boskie! Te bzyczenie... jeszcze wszystkie się nie wylęgły, wychodzą stopniowo, ale te które już się zadomowiły są takie słodkie :) bardzo się cieszę, że udało mi się stworzyć dla nich dom. Czekam teraz na ptaszki, byłoby fajnie, gdyby zadomowiły się w naszych dwóch budkach :)

Zmykam do książki, umęczyłam się dziś tym układaniem kamieni, jeżdżeniem na rowerze, skakaniem na trampolinie i bieganiem za dzieciakami ;)

Kilka fotek z mijającego właśnie weekendu :)

Skalniak:


na kamieniach przy kaskadzie siadają dzieci i odpoczywają :) my z resztą też :)

sadzimy roślinki :)





Biedroneczka :) nauczyła mnie dziś Kinia robić poduszeczki z trawki dla biedroneczek. Ktoś umie? :)


nasza Kitka również lubi posiedzieć nad jeziorem... podumać... pomarzyć... :)




ogniska czar... żaden grill tego nie odda. Atmosfera przy cieple, zapachu, trzaskającym drewnie... jedyna w swoim rodzaju..



i jeszcze mini moje cudeńko wieczorową porą :)




Zmykam, ponieważ, że tak powiem: padam ;)
Życzę sobie i Wam udanego i owocnego tygodnia! Atmosferę podgrzewa fakt, że już za 5 dni, rozpoczniemy majowy długi weekend!
Pozdrawiamy!